Nauka stojąca za Vamoosh
Sierść – mikroskopijny „drut zbrojeniowy”
Żeby zrozumieć, dlaczego zwykłe pranie ledwo rusza kocie czy psie włosy, trzeba spojrzeć na ich budowę. Rdzeniem każdego włosa jest keratyna – białko usztywnione gęstą siecią mostków dwusiarczkowych (S–S). To właśnie te wiązania sprawiają, że pojedyncza włosowa nitka jest elastyczna, ale jednocześnie wytrzymuje temperaturę do ok. 200 °C i działanie detergentów. Dlatego nawet długi, gorący cykl pralki zwykle tylko spłukuje brud, a sierść zostaje – przyklejona elektrostatycznie do tkaniny lub przyczepiona do ścianek bębna.
Sekret aktywnego tlenu
Vamoosh wykorzystuje tzw. aktywny tlen – mieszaninę nadwęglanu sodu (sodium carbonate peroxide) oraz tzw. aktywatora TAED. Po kontakcie z gorącą wodą (85–95 °C) nadwęglan uwalnia nadtlenek wodoru, a TAED natychmiast przekształca go w silnie reaktywne rodniki i nadkwasy. Powstające cząsteczki tlenu atakują mostki S–S, „podcinając” zbrojenie keratynowych włókien. W efekcie ciągły włos rozpada się na maleńkie, kruche odłamki, które unoszą się w roztworze i są wypłukiwane razem z wodą z odpływu pralki.
Dlaczego musi być gorąco? Reakcja uwalniania aktywnego tlenu przyspiesza gwałtownie powyżej ~60 °C. To dlatego producent zaleca najdłuższy, najgorętszy program – w niższej temperaturze tlen uwolniłby się zbyt wolno, by całkowicie rozbić mostki S–S.
„Zbieranie” kontra „rozpuszczanie” włosów
Większość domowych trików – gumowe kulki do suszarki, antystatyczne chusteczki, szczotki z mikrofibry – zbiera sierść. Oznacza to, że włos pozostaje w postaci włókna; zmienia tylko miejsce: z koca trafia do uszczelki drzwi, filtra lub w okolice grzałki, skąd trzeba go regularnie wyciągać.
Vamoosh działa inaczej: rozpuszcza włos, czyli chemicznie niszczy jego strukturę. Po zakończonym cyklu nie ma co „wyczesywać” z filtra, bo włos został utleniony do mikroskopijnych, wodnorozpuszczalnych fragmentów białka. Dzięki temu:
-
bęben i uszczelki pozostają niemal całkowicie wolne od włosów,
-
filtr pralki zapycha się o wiele wolniej,
-
na tkaninach nie zostają elektrostatycznie przyklejone nitki, więc nie trzeba ich rolkować.
Badania wewnętrzne producenta pokazują, że w jednym praniu z psim legowiskiem Vamoosh usuwa do 99,5 % sierści, podczas gdy klasyczne „zbieracze” – 30–60 %. Różnica widoczna jest gołym okiem już po wyjęciu wilgotnych tkanin z bębna.
Skład a bezpieczeństwo ludzi, zwierząt i pralki
-
Brak chloru – utleniaczem jest nadtlenek wodoru, który po reakcji rozpada się do wody i tlenu.
-
Brak enzymów – ważne przy praniu posłań zwierząt skłonnych do alergii.
-
TAED jest tym samym aktywatorem, który od lat znajduje się w proszkach do białego prania.
-
Wysoka temperatura cyklu nie szkodzi stali nierdzewnej bębna; co więcej, gorąca woda oczyszcza też wnętrze pralki z biofilmu, osadów tłuszczowych i zapachów.
Podsumowując – preparat jest bezpieczny zarówno dla materiałów (nie odbarwia, bo nie zawiera chloru), jak i dla zwierząt; pozostałości chemiczne są minimalne i spłukują się całkowicie z ostatnią kąpielą pralki.
Jak prawidłowo używać Vamoosh, żeby uzyskać efekt „zero sierści”
-
Wsyp saszetkę do szuflady na detergent – przy wyjątkowo dużym legowisku użyj dwóch.
-
Dodaj zwykły proszek lub płyn – Vamoosh nie zastępuje detergentu, rozkłada tylko włosy.
-
Nie przeładowuj bębna; woda musi swobodnie obmywać tkaniny.
-
Ustaw najdłuższy program 85–95 °C.
-
Po zakończeniu pranie normalnie wysusz. Bęben i uszczelka powinny być praktycznie wolne od sierści.
Stosując produkt zgodnie z instrukcją, nie ma potrzeby dodatkowego czyszczenia filtra czy uruchamiania programu samoczyszczącego pralki po każdym praniu Vamoosh.
Czy Vamoosh zastąpi szczotkę i odkurzacz?
Nie – rozpuszczanie włosów w pralce rozwiązuje problem tekstyliów, ale sierść pozostająca na kanapie czy podłodze wciąż wymaga mechanicznego usunięcia. Jednak regularne stosowanie Vamoosh znacząco ogranicza cyrkulację kłaczków w domu: mniej włosów trafia na ubrania podczas przytulania psa, a drobiny nie roznoszą się z kolejnych prań po całej pralni.
Aktywny tlen w Vamoosh to coś więcej niż marketingowy slogan. To konkretna, dobrze opisana reakcja chemiczna, w której rodniki i nadkwasy atakują mostki dwusiarczkowe keratyny, chemicznie rozbijając włos na nieszkodliwe cząsteczki. Różni się to zasadniczo od „zbierania” sierści – efekt jest czystszy bęben, czystsze tkaniny i mniej kłaczków krążących po domu. Dzięki znanym, bezpiecznym składnikom (nadtlenek wodoru, TAED) oraz odpowiednio gorącemu cyklowi prania rozwiązanie jest przyjazne dla pralki, domowników i czworonogów. Jeśli więc Twój kocur czy labrador traktuje legowisko jak własną garderobę… pozwól, by sierść naprawdę stopiła się w bębnie zamiast wędrować po całym mieszkaniu.